Od dawna specjaliści głowili się nad tym, dlaczego starożytny Wschód, a potem Grecja i Rzym, przyjmowały na ogół stosunek wartości złota do srebra jak 1 do 13,5, czyli jak byśmy to dziś określili, że gram złota odpowiada 13,5 gramom srebra. W końcu znaleziono klucz do tej dziwnej zagadki. Najstarsze cywilizacje – sumeryjsko –babilońska i egipska zostawiły cały system obliczeń, opartych na dokładnych obserwacjach dróg ciał niebieskich: słońca i księżyca. Wiedza ta była koniecznością życiową ludów, których byt i kulturę kształtowały wylewy rzek Eufratu i Nilu. Trzeba było dokładnie wiedzieć, kiedy zacznie przybierać woda, aby wielkie sztuczne jeziora, kanały, śluzy, całe systemy nawadniające były przygotowane na przyjęcie ogromne jej masy. Obliczono więc dawno, że księżyc, aby okrążyć ziemię, potrzebuje na to 27 dób, a słońce – zgodnie z ówczesnym stanem wiedzy – krążące wokół nieruchomej ziemi 360 dób. Już astronomowie babilońscy obliczyli dokładnie, że rok słoneczny liczy 365 dni z godzinami i minutami. Słońcu i księżycowi, które przybierały różne nazwy i postacie bóstw, poświęcono rzeczy najcenniejsze – kruszce, które nosiły ich barwę: srebrnemu księżycowi – srebro, złotemu słońcu – złoto. Oprócz wspomnianych metali w użyciu była miedź czerwona, poświęcona planecie Wenus. A kiedy przyszło do określenia wartości tych kruszców, za podstawę przyjęto relacje obrotów słońca i księżyca wokół ziemi: około 27 do 360, czyli 1 : 13,5.
Kruszce szlachetne krążyły początkowo jako surowe, nie obrobione kawałki złota lub srebra. Przy kupnie i sprzedaży trzeba było za każdym razem odważać i odrąbywać odpowiednią ilość metalu. Nazwa rubla, po polsku – rąbla – od rąbać, zachowała w sobie ślady tego sposobu płacenia. Wynalazku monety dokonano prawie jednocześnie w VII w. p. n. e. w Lidii, na zachodnich wybrzeżach Azji Mniejszej (dzisiejsza Turcja), oraz w państwie Fejdona, który władał Argolidą na Peloponezie i bogatą w srebro wyspą Eginą (Grecja). Lidyjska rzeka Paktolos płynęła dosłownie po złotym, a właściwie elektronowym dnie. (Elektron – minerał będący stopem złota i srebra). Własny i łatwo dostępny kruszec oraz tętniące życiem rynki to warunki, w których narodziła się moneta znaczona królewskim znakiem.
Twórcą pierwszego systemu monetarnego był król Lidii Alayttes (606-561 r. p.n.e.). Wprowadził on system dwu kruszcowy. Ale dopiero jego syn Krezus udoskonalił system pieniężny ojca, ustalając „astronomiczny” stosunek wartości monet złotych do srebrnych w wysokości 1 : 13,5. Amerykańska ekipa archeologów z uniwersytetu Harward i Cornell natrafiła w 1968 r. pod ruinami Sardes, stolicy Lidii, na piece odlewnicze, miechy i wiele wyrobów ze złota. Odkrycie to pozwoliło stwierdzić, że przerabiano tam na wielką skalę złoto, z którego bito monety i przedmioty ozdobne. Okazuje się, że Krezus był o wiele bogatszy niż dotychczas sądzono. O bogactwie złota w Azji Mniejszej dają nam wyobrażenie legendy o skarbach Krezusa i Midasa oraz wyprawie Argonautów do Kolchidy po tzw. „złote runo”. Złote runo otrzymywano w ten sposób, że wykładano skóry owcze na dnie złotodajnej rzeki, której wody unosiły drobniutkie pyłki złota i pozostawiały na futrze cięższe ziarenka złotego piasku.
Od chwili wybicia pierwszych monet w Lidii i Argilidzie, kawałek kruszcu, opatrzony znakiem, nabierał specjalnego znaczenia. Stempel lub imię króla stanowiło rękojmię, że zawartość czystego metalu, srebra czy złota oraz przyjęta w danym kraju waga pieniążka jest właściwa. Monety trzeba było liczyć, a nie ważyć. Ta wielka rewolucja wpłynęła na wytworzenie się nowych pojęć w umysłowości ludzkiej. Dawniej kupiec czy rzemieślnik, chcąc uświadomić swoje bogactwo, musiał policzyć, ile ma sztuk bydła, koni, miar zboża, ile talentów czy min złota i srebra, ile domów, ziemi, itd., ale nie mógł określić ile jego majątek jest wart łącznie. Nauczywszy się przeliczać wartość przedmiotów na jednostki pieniężne, człowiek wytworzył w swoim umyśle pojęcie sumy, jaką posiada w danej chwili lub pragnąłby posiadać.
Od niepamiętnych czasów gromadzenie złota, pieniędzy kruszcowych uważano za „mądrość finansową”. Bogata arystokracja, kupcy, bankierzy ukrywali nagromadzone oszczędności – najczęściej zakopywali je w ziemi. Natomiast państwo przechowywało rezerwy skarbowe w skarbcu publicznym. Zasoby skarbca mogły być w wyjątkowych sytuacjach naruszane, np. na finansowanie wojny.
Niekiedy moneta dobra znikała z obiegu, a na jej miejsce pojawiała się moneta z gorszego kruszcu lub zgoła miedziana. W starożytnej Grecji za fałszowanie pieniędzy karano wygnaniem lub śmiercią.. Wiadomo, że filozof Diogenes z Synopy (413-323r. p.n.e.) był fałszerzem monet. Już jego ojciec, bankier w Synopie, zajmował się fałszowaniem pieniędzy. Przyłapany na tym uczynku, został wtrącony do więzienia, gdzie zmarł. Syn początkowo trzymał się z daleka od tego procederu, ale po pewnym czasie postanowił zasięgnąć w tej sprawie rady u wyroczni w Delfach. Tam na świątyni Apollina widniał napis: „Lepiej podrabiać pieniądze aniżeli prawdę”. To go przekonało. Gdy odkryto jego czyny, został skazany na wygnanie. Udał się do Aten gdzie zajmował się już tyko wyłącznie filozofią, głosząc m.in. iż umiłowanie pieniądza jest źródłem zła.
W średniowiecznej europie ze świecą szukać złotych monet,. Były one po prostu za drogie i nie odpowiadały potrzebom gospodarki. Aż do połowy XIII wieku chrześcijańskim światem rządziło srebro. Od 1096 r. ciągnęły do Palestyny tysiące zbrojnych rycerzy do walki o Ziemię Świętą. Ci, do których uśmiechnął się los, zabrali w drogę powrotną bogate łupy. Na drugi brzeg Morza Śródziemnego popłynęły znaczne ilości muzułmańskiego złota. Napływ bogactwa całkowicie odmienił ekonomiczne oblicze kontynentu. Stosowane dotychczas drobne denary ze srebra nie zaspokajały wymagań handlu. Niezbędne było stworzenie grubszej i bardziej stabilnej jednostki płatniczej. Na północ od Alp rolę tę zaczął pełnić srebrny grosz. Południe natomiast zwróciło się do złota. W połowie XIII wieku zgromadzone we Włoszech złoto po raz pierwszy od stuleci trafiło do europejskich mennic, i to od razu w dwóch konkurujących ze sobą miastach – Genui i Florencji. Złota moneta z Florencji przez niemal trzy stulecia wyznaczała pieniężne standardy. Podobne złote monety bito w wielu innych państwach, żadne naśladownictwo nie dorównało jednak sukcesowi oryginału. Monety z Florencji produkowane były w tak dużych ilościach, że bez problemu znalazły drogę do sakiewki prawie każdego zamożnego Europejczyka. Późne średniowiecze nie bez powodu opisywane jest więc jako epoka dominacji florena.
Odkrycie bogatych złóż srebra w Kutnej Horze, ok. 150 km na wschód od Pragi, przyczyniło się do powstania i popularyzacji grosza praskiego, który stał się podstawą obrotu gospodarczego w Europie Środkowej (w tym w Polsce). Król Wacław II wykorzystał ten fakt, zmodyfikował gospodarkę kruszcową i zreformował system walutowy. Cienkie, jednostronne brakteaty zastąpiono dwustronnymi. Zaniechano też praktyki renowacji monet. Grosz praski, wybity po raz pierwszy w 1300 r., zyskał niebywałą popularność. Jego emisja trwała do 1547 r. Moneta ważyła ok. 3,9 g przy próbie srebra 937/1000. W szczytowym okresie produkcja sięgała 55 ton, co dawało ok. 14,5 mln sztuk groszy. Jeden grosz praski odpowiadał dwunastu denarom. Władysław Łokietek, w okresie dominacji na rynku groszy praskich, podjął skromną próbę wprowadzenia monety złotej. Jej wspomnieniem jest unikatowy, owiany legendą floren króla z 1330 r. Odnaleziono go przypadkiem w 1847 r., gdy miał trafić do tygla Bocheńskiego złotnika. Uratowany przed zniszczeniem stanowi dziś ozdobę kolekcji Emeryka Hutten Czapskiego w Krakowie.
Jan Złotowski